Translate This Page Translate this page ترجم هذه الصفحة Преведи тази страница Tradueix aquesta pàgina 翻译此页 Prevedi ovu stranicu Preložit tuto stránku Oversæt denne side Isalin ang pahinang ito Käännä tämä sivu Traduire cette page Diese Seite übersetzen Μετάφραση αυτής της σελίδας תרגם דף זה Translate this page Terjemahkan halaman ini Traduci questa pagina このページを翻訳 Translate this page Tulkot šo lapu Išversti ši puslapi Vertaal deze pagina Oversett denne siden Traduzir esta página Traduce aceasta pagina Перевести эту страницу Prevedi to stran Преведи ову страну Preložit túto stránku Traducir esta página Översätt den här sidan Перекласти цю сторінку Phiên d?ch các trang này
Menu główne
· Linki
· GRY
Menu

anonse.jpg





Rozkład jazdy PKP

odjazdy-m.jpg
przyjazdy-m.jpg

Kolporter RSS
O najnowszych newsach możesz dowiedzieć się za pośrednictwem kanałów rss.
rss1.0
rss2.0
rdf
Latest Comments
[News] Etyka
Autor: jaro60 dnia 26 maj : 08:02
Swieta racja.

[News] Uzdrowiciel
Autor: jaro60 dnia 21 maj : 13:23
I co na to Puste Obietnice,cos zapanowala dziwna c [ more ... ]

[News] Normalność
Autor: jaro60 dnia 21 kwi : 07:45
Dla mnie, to Tusk jak wroci do kraju to powiinien [ more ... ]

[News] Wykład dr Zbigniew Stanuch "Golgota Kobiet - relacje więźniarek Ravensbrück
Autor: Jan II dnia 14 kwi : 10:07
Bardzo przejmujący wykład. Ale mówienie o kobietac [ more ... ]

[News] Paplecznik - czyli wTylewizji po Goleniowsku cześć 10
Autor: MW dnia 02 kwi : 16:27
Przegadane to . Podane w mało ciekawej medialnie f [ more ... ]

[News] Sedno sprawy
Autor: jaro60 dnia 17 mar : 13:16
Oczywista prawda.Tylko opozycyjni POpaprancy mowia [ more ... ]

[News] Nobliści
Autor: jaro60 dnia 28 sty : 08:01
SWIETA RACJA.

[News] Ja nie mam czasu!
Autor: admin dnia 17 sty : 00:45
Jasne że to nie tajemnica. Chodzi o radnego Czerw [ more ... ]

[News] Ja nie mam czasu!
Autor: MW dnia 17 sty : 00:18
" eden z radnych" - jak wiecie który to dlaczego [ more ... ]

[News] Park 750 - lecia Goleniowa i konsultacje społeczne???
Autor: Jan II dnia 11 gru : 22:19
Uważam - w przeciwieństwie do Pani Muszyńskiej, że [ more ... ]


Wygrana bitwa przegranej wojny

Autor: Andrzej Paczkowski Drukuj publikację Zapisz jako plik pdf publikację
Brak oceny -

Dwunastego grudnia słońce zachodzi w Polsce dwadzieścia parę minut po godzinie 15. Gdy więc kończył się ten jeden z najkrótszych dni w 1981 roku, we wszystkich gmachach komend wojewódzkich Milicji Obywatelskiej, jak kraj długi i szeroki, za spuszczonymi roletami lub zaciągniętymi zasłonami, funkcjonariusze SB, którzy mieli brać udział w przeprowadzeniu akcji \"Jodła\" i \"Klon\", zaczęli przygotowywać się do działania


Wygrana bitwa przegranej wojny

13 grudnia 1981 - przejazd kolumny wojsk ulicą Świerczewskiego (obecnie Senatorska) w Zbąszyniu. Zdjęcie wykonano w godzinach przedpołudniowych z okna mieszkania autora

Dwunastego grudnia słońce zachodzi w Polsce dwadzieścia parę minut po godzinie 15. Gdy więc kończył się ten jeden z najkrótszych dni w 1981 roku, we wszystkich gmachach komend wojewódzkich Milicji Obywatelskiej, jak kraj długi i szeroki, za spuszczonymi roletami lub zaciągniętymi zasłonami, funkcjonariusze SB, którzy mieli brać udział w przeprowadzeniu akcji \"Jodła\" i \"Klon\", zaczęli przygotowywać się do działania.
Podobnie - ale bez konieczności utajniania - było w koszarach jednostek wojskowych wydzielonych do operacji \"Azalia\". Jawnie, lecz zarazem dyskretnie, wyruszały na zaplanowane punkty koncentracji oddziały zwarte MO. Zapewne także w tym samym czasie, a na pewno równie ostrożnie jak milicja, przemieszczały się w kierunku dużych miast i ośrodków przemysłowych wytypowane jednostki taktyczne wojsk zmechanizowanych i pancernych. Na wojskowych lotniskach wprowadzano stan pogotowia dla eskadr samolotów transportowych i śmigłowców. Cała operacja miała rozpocząć się o północy, ale niektóre działania - przede wszystkim opanowanie central telefonicznych oraz budynków radia i telewizji - musiały nieco wyprzedzać \"godzinę 0\". Wszystko ruszyło zgodnie z planem, a nawet można powiedzieć \"jak w szwajcarskim zegarku\", i choć zdarzyło się kilka przedwczesnych działań, była to tylko kwestia paru, może parunastu minut i nie spowodowały one żadnych komplikacji. Do warszawskiej centrali telefonów międzymiastowych \"wkroczenie\" nastąpiło o 23.20; krótko przed północą zaczęto zatrzymywać w mieszkaniach pierwsze osoby, które miały być izolowane; za pięć dwunasta oddział ZOMO wdarł się do pomieszczeń Regionu Mazowsze NSZZ \"Solidarność\". Dla powodzenia operacji bardzo istotne - a może nawet kluczowe - znaczenie miało zachowanie się uczestników posiedzenia Komisji Krajowej \"Solidarności\", którzy znajdowali się na terenie Stoczni Gdańskiej. Gdyby z jakichś powodów obrady przedłużyły się przez całą noc lub zebrani - zaalarmowani sygnałami, które napływały od popołudnia - postanowili pozostać w sali BHP, wszystko mogłoby przybrać inny, najpewniej bez porównania bardziej tragiczny, obrót. Tak się jednak nie stało i działacze oraz goście około pół godziny po północy zaczęli rozchodzić się do hoteli, kwater, domów lub na dworce. Nieomal wszyscy ci, którzy udali się do hoteli, w ciągu następnej półtorej godziny zostali aresztowani, a ściślej rzecz biorąc - internowani. Pierwszy sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku Tadeusz Fiszbach i wojewoda Jerzy Kołodziejski, na polecenie członka Rady Państwa Kazimierza Barcikowskiego i wicepremiera Mieczysława Rakowskiego, zjawili się o 1.30 u Wałęsy z żądaniem natychmiastowego wyjazdu do Warszawy. Gdy przewodniczący odmówił, nocni goście - pozostawiając mieszkanie obstawione przez SB i MO - odjechali, aby porozumieć się z przełożonymi. Nie było jeszcze telefonów komórkowych. Dekrety przyjęte bez głosowania Kiedy grupy operacyjne SB - wyposażone \"na wszelki wypadek\" w łomy i kajdanki (i jedne, i drugie nieraz zostały użyte) - wkraczały do kilku tysięcy mieszkań w całym kraju, a najczęściej wiozły już aresztowanych na komisariaty, gdy milczały telefony i teleksy, gdy przerwały pracę nadajniki radiowe i telewizyjne, gdy do dużych miast napływały wyposażone w ciężki sprzęt oddziały wojska, a na szosach (w szczególności arteriach wylotowych) powstawały zapory i punkty \"filtracyjne\", do pałacyku belwederskiego zwożono członków Rady Państwa. Zapewne tylko dwie osoby - przewodniczący Henryk Jabłoński i członek Rady Kazimierz Barcikowski - wiedziały od popołudnia, że właśnie teraz odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie. Nadzwyczajne zarówno z uwagi na porządek obrad, jak i porę. Przewodniczący otworzył je około godz. 1 i oddał głos generałowi Tadeuszowi Tuczapskiemu, który przedstawił w krótkich słowach zarówno motywy, jak i dokumenty, które zebrani mieli zatwierdzić. Na sali nie było ani premiera, przewodniczącego Komitetu Obrony Kraju, ani żadnego wicepremiera czy choćby ministrów - ci ważni byli zajęci czymś innym, ci mniej ważni o niczym nie wiedzieli. Generałowi Tuczapskiemu towarzyszyło grono umundurowanych ekspertów, ale nie wiem, czy można powiedzieć, że posiedzenie odbywało się pod presją ich obecności. Po dosyć chaotycznej wymianie zdań, w której kilka osób - Ryszard Reiff, profesor Jan Szczepański i Krystyna Marszałek-Młyńczyk (z SD) - wyrażało wątpliwości, zastrzeżenia bądź zgłaszało protesty (Reiff), przewodniczący, mimo iż formalnego głosowania nie zarządził, uznał, że cały pakiet został przyjęty. Po półtorej godziny tymi samymi samochodami kierowanymi przez wojskowych szoferów i w asyście oficerów członkowie Rady Państwa rozjechali się do domów. Z wyjątkiem Jabłońskiego, który mieszkał w Belwederze, i Barcikowskiego, który przed godziną szóstą miał do wypełnienia jeszcze inne zadania. W ten sposób zostały przyjęte (i ukazały się w Dzienniku Ustaw nr 29 z 14 grudnia): dekret \"o stanie wojennym\", dekret \"o postępowaniach szczególnych w sprawach o przestępstwa i wykroczenia w czasie obowiązywania stanu wojennego\", dekret \"o przekazaniu do właściwości sądów wojskowych spraw o niektóre przestępstwa oraz o zmianie ustroju sądów wojskowych i wojskowych jednostek organizacyjnych Prokuratury Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w czasie obowiązywania stanu wojennego\", dekret \"o przebaczeniu i puszczeniu w niepamięć niektórych przestępstw i wykroczeń\" oraz uchwała \"w sprawie wprowadzenia stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa\". Wszystkie te dokumenty - jak wiemy, od dawna przygotowane - zostały antydatowane na 12 grudnia. Podobnie było z serią rozporządzeń wydanych przez Radę Ministrów oraz ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości: ukazały się drukiem 14 grudnia, z datą podpisu 12 grudnia, choć tego dnia nie odbyło się posiedzenie rządu. Obwieszczenie bez podpisu Operacja toczyła się dalej. Około 3.30 w zastępczym studiu radiowym generał Wojciech Jaruzelski zaczął odczytywać - napisane przez majora Wiesława Górnickiego, jednego z najbardziej znanych dziennikarzy polskich - wystąpienie radiowe, a tuż po tym przeszedł do takiegoż studia telewizyjnego. W tym czasie Fiszbach i Kołodziejski wrócili do Wałęsy, mając zdecydowane polecenie przewiezienia przewodniczącego \"na rozmowę z gen. Jaruzelskim\". Rządowy samolot od popołudnia czekał na gdańskim lotnisku. Ale w Warszawie, a raczej w willi rządowej w Chylicach, czekał na Wałęsę nie generał, ale minister Stanisław Ciosek, dobry znajomy z wielu przepychanek negocjacyjnych. Do spotkania z generałem doszło dopiero w 1989 roku. \"Doskonale zdawałem sobie sprawę - wspomina Barcikowski - że to właśnie w Kościele znajduje się przycisk, przy którego użyciu można było tego dnia zdetonować Polskę\". Toteż nic dziwnego, że prymas Glemp był jedną z tych osób, które - podobnie jak pierwszych sekretarzy KW, komisarzy wojskowych czy wojewodów - zawiadomiono oficjalnie o wprowadzeniu stanu wojennego, zanim zaczęto emitować przemówienie Jaruzelskiego. Niewiele wcześniej, ale jednak. O godz. 5.30 Barcikowski w towarzystwie dyrektora Urzędu ds. Wyznań Jerzego Kuberskiego i prokuratora generała Mariana Ryby złożył wizytę w Pałacu Prymasowskim. Gospodarz bez słowa protestu przyjął do wiadomości \"krótkie oświadczenie\", a Barcikowski nawet odniósł wrażenie, iż miał on już \"własne przemyślenia na taką okoliczność\". Gdy niezaproszeni goście wyszli, prymas przygotował się do zaplanowanej parę dni wcześniej podróży do Częstochowy, gdzie o godz. 9 miała odbyć się msza z udziałem kilku tysięcy uczestników pielgrzymki studenckiej. Kiedy prymas zjawił się w kościele, zebrani tam młodzi ludzie wiedzieli już, co się dzieje, choć mało kto zdawał sobie sprawę z rozmiarów trwającej od niewielu godzin operacji. Jej skali zapewne nie potrafili oszacować nawet ci z internowanych, których zdążono - ach, jak to wszystko sprawnie szło! - dowieźć już do więzień. Oto bowiem od godziny 6.00 wznowiono nadawanie programu I radia i po krótkiej zapowiedzi, iż \"rozpoczyna się szczególny dzień w historii naszego państwa i naszego narodu\", oraz odtworzeniu - jakże by inaczej - Mazurka Dąbrowskiego wystąpił gen. Jaruzelski: \"Obywatelki i obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej! Zwracam się dziś do Was jako żołnierz i jako szef rządu polskiego. Zwracam się do Was w sprawach rangi najwyższej. Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią\". Cztery godziny później spiker odczytał proklamację Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, której \"ukonstytuowanie się w dniu dzisiejszym\" ogłosił Wojciech Jaruzelski, a w samo południe, generał - na tle biało- -czerwonego sztandaru z orłem i ubrany w mundur, w którym od lutego rzadko pokazywał się publicznie - pojawił się na ekranach telewizorów. W uruchomionym właśnie I programie telewizji odczytał to samo przemówienie, które wygłosił rano, jeszcze przed świtem. Od południa w radiu i telewizji spikerzy - telewizyjni w mundurach wojskowych - czytali monotonnymi głosami kolejne dekrety i zarządzenia, a w drukarni drukowano parokartkowe wydanie nadzwyczajne organu KC PZPR \"Trybuny Ludu\", zawierające skróty kilku podstawowych dokumentów i komunikaty regulujące funkcjonowanie stanu wojennego. W tym także \"Obwieszczenie Rady Państwa\" o identycznej treści z tym, które zaczęto rozklejać na ulicach. Pod tekstem obwieszczenia nie było daty ani nazwiska przewodniczącego Rady Państwa. To oczywiste - kiedy plakaty były drukowane, nie wiedziano, kiedy będą rozklejane, nie wiedziano też, jakie nazwisko będzie aktualne. Incydentów nie zanotowano Tegoż dnia, zapewne po południu lub wieczorem, odbyło się pierwsze od ponad tygodnia posiedzenie Biura Politycznego, w nieomal pełnym składzie i w obecności kilku zaproszonych osób - zarówno stałych bywalców (Kiszczak, Kociołek, Janiszewski), jak i Jabłońskiego oraz Cioska. Informacje w zakresie swoich \"pionów\" przedstawili kolejno: Kiszczak, Siwicki, Barcikowski (rozmowa w prymasem), Ciosek (rozmowa z Wałęsą), Olszowski, Jabłoński, Czyrek. Sprawozdania te tchnęły, jeśli tak można powiedzieć, optymizmem. Kiszczak informował, że \"nie zanotowano incydentów\", akcja internowania objęła około 70 procent wytypowanych osób, i wymienił z nazwiska kilka najbardziej znanych; w lokalach \"Solidarności\" zostało zajętych wiele dokumentów \"do procesowego wykorzystania\". Pewne problemy przy wkraczaniu do budynków pojawiły się tylko w kilku regionach. Hierarchowie, w tym prymas, apelowali o spokój. Kiszczak powiadomił też, że w kilku miejscach (m. in. Huta im. Lenina i komunikacja miejska w Krakowie) rozpoczęły się strajki. Zapowiadał jednak, że \"w miarę upływu czasu sytuacja może stawać się bardziej trudna\". Siwicki nie miał w istocie żadnych zastrzeżeń do działań wojska, którego połowa - jak to określił - \"jest zaangażowana\". Barcikowski i Ciosek przekazali wiadomości uspokajające. Wedle Cioska przewodniczący \"Solidarności\" miał powiedzieć, że \"poprze\" przemówienie generała Jaruzelskiego, ale chciałby rozmawiać z prymasem, a także uważa, iż internowani (\"po złożeniu deklaracji lojalności\") powinni być wypuszczeni. W czasie trwania posiedzenia do Wałęsy pojechał Rakowski, ale - jak przewodniczący związku napisał we wspomnieniach - z powodu nieporozumienia nie zgodził się z nim rozmawiać. Zadowolony z działań był nawet Olszowski, odpowiedzialny za propagandę, na której wszyscy od lata 1980 roku wieszali psy, obwiniając o nieskuteczność. Również Czyrek nie wniósł żadnych niepokojących elementów, może poza tym, że - jak wynikało z szyfrogramu od ambasadora w Waszyngtonie - Amerykanie nie wykluczają, iż sytuacja w Polsce odbije się na stosunkach handlowych, a \"wielostronne rozmowy w sprawie kredytów będą przerwane\". Była to właściwie najgorsza wiadomość. W dyskusji dosyć chaotycznie wymieniano informacje i poglądy na różne tematy wynikające z wprowadzenia stanu wojennego (zawieszenie zajęć na uczelniach, odłożenie zgromadzenia Polskiej Akademii Nauk etc.). Sympatia towarzysza Breżniewa Jaruzelski powiadomił o telefonie od Leonida Breżniewa, który \"z sympatią odniósł się do nas\" i \"zapewnił, że możemy liczyć na pomoc ekonomiczną\". Sowiecki przywódca (o czym oczywiście I sekretarz nie wiedział) zdecydował, aby przekazać - poprzez ambasadorów - krótkie posłanie do \"kierownictw bratnich krajów\" (Bułgarii, NRD, Węgier, Czechosłowacji, Kuby, Wietnamu i Laosu). Oceniał w nim, że \"odezwa W. Jaruzelskiego do społeczeństwa\" ma \"właściwie rozłożone akcenty w podstawowych sprawach\", \"operacja na razie odbywa się w sposób zadowalający\". I dodawał: \"kierujemy się tym, że polscy przyjaciele będą rozwiązywać te sprawy przy pomocy sił wewnętrznych\". Marszałek Wiktor Kulikow kontaktował się na bieżąco z generałem Florianem Siwickim, ale chyba 14 grudnia spotkał się też (lub rozmawiał przez telefon) z Wojciechem Jaruzelskim, który uważał, że \"idealnie uwzględniono nastroje mas\", \"moment wybrano trafnie\", choć zastrzegał, iż \"pierwszy sukces jest, ale trudności przed nami\". Podzielił się też przy okazji pomysłem \"wprowadzenia rogatywek dla kompanii honorowej\". Marszałek nie był bezkrytyczny. Po tej rozmowie gen. Anoszkin zanotował: \"Ocena zachowania Jaruzelskiego: wiele «ja»; wojsko zapomniane. Czuje się przesycenie fasadowością\". Tym niemniej Kulikow depeszował do Moskwy, że \"dotychczasowe rezultaty walki zmierzającej do rozgromienia kontrrewolucji potwierdzają istnienie dostatecznych sił dla jej rozgromienia siłami własnymi, bez jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz po linii wojskowej\". Zastrzegał jednak - w czystej nowomowie - iż \"udział znacznej części klasy robotniczej w strajkach świadczy o tym, że idee kontrrewolucji są jeszcze żywe w szerokich masach ludowych\", a więc \"jedynie zdecydowane rozgromienie kontrrewolucji utrudni przejście nierozbitej jeszcze części jądra kierowniczego na stopę nielegalną i przygotowanie kolejnej fali wystąpień antyrządowych\". Wieczorem 16 grudnia Kulikow dostał rozkaz od marszałka Dymitrija Ustinowa, aby \"zakończyć pracę w Polsce i w tajemnicy wylecieć do Związku\". Co też niebawem uczynił. Nadzór nie był już konieczny. Utrzymać szok Dla Jaruzelskiego w tym momencie na pewno ważniejsze niż rozmowy z sowieckim marszałkiem - a być może nawet z samym Breżniewem - było to, co dzieje się w kraju. Wróćmy więc do posiedzenia Biura Politycznego. Zebranym towarzyszom I sekretarz mówił o konieczności wykorzystania \"momentu sprzyjającego\", ponieważ \"będzie mijać element zaskoczenia\". Podkreślał, iż \"należy utrzymywać szok\", \"psychozę stanu wojennego\", \"grozę i powagę\" sytuacji, do stworzenia której sam się w dużej mierze przyczynił. Uważał, iż jest to także okazja do zwiększenia bojowości partii - \"ludzie muszą czuć, że przystąpili do walki\". W trakcie posiedzenia wydano wiele zaleceń dotyczących zarówno kwestii organizacyjnych, jak i porządkowych oraz propagandowych. W sumie jednak można odnieść wrażenie, że obradowano w stanie pewnego zawieszenia, gdyż o rzeczywistej reakcji na wprowadzenie stanu wojennego zadecydować miała postawa robotników, którzy w poniedziałek przyjdą do pracy. W jednej z najważniejszych \"przymiarek\" prognostycznych, jakie robiono w trakcie przygotowań do wprowadzenia stanu wojennego - w dokumencie z narady najściślejszych kierownictw MON i MSW, która odbyła się 15 marca 1981 r. - przewidywano, przypominam, trzy możliwe warianty rozwoju sytuacji po \"wejściu w stan W\": \"łagodny\", \"aktywny\" i \"insurekcyjny\". Gdyby próbować generalnie ocenić to, co działo się w Polsce począwszy od 14 grudnia 1981 r., można chyba uznać, iż było najbardziej zbliżone do wariantu drugiego. Może przy jego \"górnym pułapie\". W skali całego kraju zastrajkowało - jeśli wierzyć danym MSW - 199 zakładów pracy, w tym \"ponad 20\" dużych, a siły (MO i wojsko) użyto do rozbicia strajków w około 40 zakładach. Najdłużej trwały w strajkach i wykazały największą determinację załogi niektórych kopalń (Wujek, Ziemowit, Piast) oraz Huty Katowice. Poważniejsze zamieszki uliczne wybuchły właściwie tylko w Gdańsku (16 i 17 grudnia). Zestawienie to nie obejmuje jednak wszystkich strajków, zwłaszcza w mniejszych zakładach lub w mniejszych miastach, a także różnych parastrajkowych przejawów protestu w urzędach i na wyższych uczelniach czy ulicznych zgromadzeń, jeśli nie przekształciły się w zaburzenia. Wedle tych samych danych, zaniżonych, gdyż np. nie wliczono osób zmarłych w szpitalach (m.in. dwóch górników z \"Wujka\") i najpewniej nie obejmujących wszystkich rannych czy kontuzjowanych, zabitych zostało 7 osób - w \"Wujku\" - a rannych około 300. W niektórych zakładach strajki powtarzały się dwu-, a nawet trzykrotnie, zarówno wówczas, gdy po rozbiciu strajku jednej zmiany do strajku przystępowała kolejna lub gdy strajkujący usunięci z terenu zakładu wracali po kilku godzinach. Główna fala strajkowa miała miejsce od 14 do 17 grudnia. Toteż, mimo iż w dniu, w którym powstawał cytowany dokument - tj. 20 grudnia - trwały jeszcze strajki w dwóch kopalniach i w Hucie Katowice, nie ma powodów, aby nie uznać zasadności konstatacji jego autorów: \"w sytuacji polityczno-społecznej kraju nastąpił już przełom\". Identycznego sformułowania użył podczas posiedzenia Biura Politycznego 22 grudnia gen. Kiszczak, dodając, że «Solidarność» nie jest zdolna zagrozić władzy ludowej\". Pałki pożyczone od sąsiadów Można wskazać wiele czynników, które wpłynęły na to, że kierownictwo MSW mogło bez obawy o narażenie się na zarzut zbytniego optymizmu tak właśnie podsumować bieg wydarzeń. Jednym z nich było całkowite zaskoczenie. Innym - rozmiary operacji. Wedle cytowanego wyżej dokumentu MSW \"w działaniach specjalnych we współudziale z MO wzięło udział łącznie 80 tysięcy żołnierzy, ponad 1600 czołgów, około 1200 transporterów opancerzonych, 660 BWP [bojowych wozów piechoty] i ponad 9200 samochodów\". W operacji \"Azalia\" - czyli blokadzie łączności telekomunikacyjnej - wzięło udział około 1,2 tysięca żołnierzy, w operacji \"Ramzes\" (przejęcie budynków i urządzeń radia i tv) uczestniczyło około 2,7 tysiąca żołnierzy oraz 550 żołnierzy z wojskowych jednostek specjalnych. Do ochrony innych obiektów skierowano około 10 tysięcy, a linii komunikacyjnych (głównie Brześć - Poznań oraz Hrubieszów - Legnica) około 6 tysięcy żołnierzy. Blisko 2,3 tysiąca żołnierzy uczestniczyło w mieszanych, milicyjno-wojskowych posterunkach drogowych. Czterdzieści pięć razy wojsko brało udział w rozbijaniu strajków (w niektórych zakładach po dwa, trzy razy), na ogół w sile jednego batalionu zmechanizowanego i jednej kompanii czołgów na każdą blokadę, z wyjątkiem Huty Katowice, w której użyto - m. in. z uwagi na rozległość terenu - 2 pułków zmechanizowanych i batalionu rozpoznawczego. Przemieszczając się na miejsca koncentracji, w trakcie blokad obiektów, przy asystencji dla uderzających jednostek MO, i w czasie \"demonstracji siły\", która polegała na przejazdach kolumn ciężkiego sprzętu (czołgi, skoty etc.) przez centra miast, przejechano ponad 1,5 miliona kilometrów, w tym czołgi przejechały ponad 400 tys. km. Lotnictwo wykonało 946 \"samolotolotów\" (349 godzin w powietrzu) na rzecz jednostek MSW. Milicji udostępniono miejsca zakwaterowania około 30 tys. osób. MSW zmobilizowało blisko 46 tys. rezerwistów i ponad 3 tys. pojazdów z różnych zakładów oraz instytucji; w akcjach wzięła bezpośredni udział przeważająca część funkcjonariuszy resortu (ponad 100 tys. osób w SB i MO), w tym specjalne plutony ZOMO szkolone do walki z terrorystami oraz żołnierze Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych i Wojsk Ochrony Pogranicza. MSW otrzymało wiele wyposażenia - nie tylko broni i naboi, ale także np. granatów łzawiących - z wojska. Z pomocą przyszli też koledzy z zaprzyjaźnionych resortów w sąsiednich krajach, przekazując tarcze, pałki, armatki wodne, gazy etc. Wojna psychologiczna ze społeczeństwem \"Przeciwnik został pokonany na pierwszej, najsilniejszej pozycji oporu - zapisano językiem prawdziwie wojennych komunikatów w protokole posiedzenia WRON - i w najbliższych tygodniach musi zostać sparaliżowany również na kolejnych pozycjach\". Na strajkujących i demonstrujących, a w istocie na wszystkich, runęła potęga, która po prostu zgniotła nie tylko \"najsilniejszą pozycję oporu\", czyli strajki w wielkich zakładach pracy, ale także uniemożliwiła wszelkie próby otwartego przeciwstawiania się. Takie zresztą było założenie, gdyż bez lawiny wojsk i sił MO trudno byłoby wywołać, a potem przez wystarczająco długi czas utrzymać szok oraz stan \"grozy i powagi\". Dysproporcja sił była tak wielka, iż oddziały WRON - bo tak chyba należy nazwać jednostki, które weszły do akcji - \"zarzuciły czapkami\" \"Solidarność\". Niestety, nie były to kaszkiety ani nawet plastikowe kaski, ale tarcze, stalowe hełmy, pałki. Nawet pociski. A ponadto chmury gazów łzawiących, ryk czołgowych silników, krążące tuż nad głowami strajkujących helikoptery, potężne głośniki emitujące ogłuszający hałas - jednym słowem najnowsze zdobycze technik wojny psychologicznej. Dodajmy - czołgi lub skoty na skrzyżowaniach ulic wielu miast, patrole wojskowe w pełnym uzbrojeniu czy choćby osławione koksowniki, przy których gromadzili się żołnierze. Wielu za symboliczne uważa zdjęcie, które ukazało się wówczas na okładce \"Newsweeka\": czołg na zaśnieżonej ulicy, w tle gmach kina Moskwa (dziś: Silver Screen), na którym rozpięty był ogromny plakat (dziś: billboard) filmu Francisa Coppoli \"Czas apokalipsy\".

Andrzej Paczkowski


Publikowany wyżej tekst jest fragmentem książki Andrzeja Paczkowskiego o stanie wojennym pt. \"Droga do «mniejszego zła». Strategia i taktyka obozu władzy, lipiec 1980 - styczeń 1982\".


Do wystawianie komentarzy na tej stronie wymagane jest zalogowania się - zaloguj się lub kliknij tutaj , aby się zarejestrować.

Witaj
Login:

Hasło:


Zapamiętaj mnie

[ ]

Dorabianie kluczy Goleniów

Ogłoszenia

Czas generowania: 0.0787 sek., 0.0055 z tego dla zapytań.