– Moje dziecko uczy pani dyrektor – dopowiada Renata Lewandowska. – Od miesięcy nie mam wglądu do żadnej klasówki, testu czy sprawdzianu. Sądzę więc, że po prostu nie ma takiej kontroli wiedzy.
19 rodziców podpisało się pod petycją. Wójt zorganizował spotkanie z rodzicami, na którym mieli okazję wprost, a także poprzez anonimowe ankiety powiedzieć, co ich zdaniem szwankuje w podstawówce.
Jak się okazało konflikt w szkole ma jeszcze inną stronę i o ile z zarzutami pod adresem dyrektorki nie wszyscy rodzice obecni na spotkaniu zgadzali się, o tyle z twierdzeniem jednej z mam, że źle dzieje się w radzie pedagogicznej zgodzili się niemal wszyscy rodzice.
– I to jest podłoże tego problemu – mówiła podczas zebrania jedna z mam. – Nauczyciele są skłóceni, podzieleni, podkładają sobie przysłowiową świnię, napuszczają rodziców na siebie, rozsyłają anonimy, stosują donosy i skłócają wszystkich. Dopóki nie zacznie dziać się dobrze w radzie nauczycielskiej, nie będzie spokoju w całej szkole i miejscowości.
Wnioski o dowołanie dyrektor szkoły pojawiały się już w poprzednich latach. Funkcję dyrektora Ewa Majewska pełni od 12 lat.
– Zupełnie nie wiem, skąd się ten problem bierze – mówi Tadeusz Kwiatkowski, wójt Przybiernowa. – Przez cały rok nie było żadnych sygnałów od rodziców i nagle ta petycja. W ubiegłym roku dyrektorka dostała superopinie od rady rodziców. Choć przyznaję, że wnioski o odwołanie jej pojawiały się wcześniej. Jest coś na rzeczy i zbadamy tę sprawę. Mnie się wydaje, że opinia o podziałach wśród nauczycieli jest prawdziwa i tam trzeba szukać zarzewia konfliktu.
Teraz wójt i jego zastępca spotkają się na rozmowie z radą pedagogiczną.
– Będziemy rozpatrywać każdy zarzut oddzielnie i konsultować z dyrekcją – dodaje Lila Ławica, wicewójt. – Niektóre zarzuty są bardzo poważne.
Dyrektorka nie była obecna na spotkaniu z rodzicami, bo takie było założenie spotkania.
– Dlatego trudno mi się odnieść do wszystkich zarzutów – tłumaczy Ewa Majewska, dyrektor szkoły. – Ale z tymi, z którymi się zapoznałam, wszystkie są bezzasadne. Zwłaszcza te o opuszczaniu przez nauczycieli zajęć. Sama pilnuję dyscypliny pracy i jej przestrzegam. Zaprzeczam też, że w mojej szkole panuje mściwość w stosunku do uczniów. Jedno z czym się zgadzam, to fakt, że źle się dzieje w radzie pedagogicznej i ja to zauważam od 2006 roku. Nie chciałam poruszać tej sprawy, bo we własne gniazdo nie należy pluć. Ale mam dowody, że dochodzi wśród nauczycieli do niegodnych zachowań i zrobię wszystko, żeby tę trudną sprawę rozwiązać. Wtedy skończą się problemy na linii dyrekcja – rodzice.
Agnieszka Tarczykowska
Więcej w dzisiejszym papierowym wydaniu "Głosu Szczecińskiego"
informacja
-LINK-Zapraszamy do zakupu i czytania tego poczytnego dziennika