WiadomośćOparzenia i szpetne blizny. Barszcz atakuje!
(Kategoria: Wieści z Gminy Osina)
Dodane przez admin
piątek 01 czerwca 2007 - 11:02:35

KURIER SZCZECIŃSKI Roślina jest piękna: ma ogromne liście, grube łodygi z dużymi kwiatostanami, osiąga 3-4 m wysokości. Nazywa się ciekawie: barszcz Sosnowskiego. Ma jednak dwie wady. Kontakt z nią powoduje rozległe oparzenia, a po drugie - mnoży się na potęgę. Zaczyna zarastać Pomorze Zachodnie.
Przekonaliśmy się o tym w Węgorzycach (gmina Osina). Wieś jest zarośnięta krzakami barszczu, obecnymi na każdym wolnym kawałku ziemi. Z roku na rok jest go coraz więcej, rozprzestrzenia się też w innych miejscach - do pobliskich miejscowości. Miejscowi nauczyli się ostrożności, nie dochodzi już do poważniejszych poparzeń skóry u ludzi. Chyba że do wsi przyjedzie obcy, który w upalny dzień dotknie rośliny. Po kilku godzinach ląduje w szpitalu z zaczerwienioną, pokrytą ogromnymi bąblami skórą, na której tworzą się otwarte rany. Dobrze, jeśli opuści szpital bez szpetnych blizn.

Barszcz Sosnowskiego pochodzi z Kaukazu, gdzie osiąga wielkość około 1 m. Już dawno zauważono, że roślina ta ma zdolność bardzo szybkiego wzrostu. Uczeni radzieccy wpadli na myśl, by ją wykorzystać jako paszę dla bydła. W latach pięćdziesiątych nasiona barszczu podarowali podobno swoim polskim kolegom, którzy zaczęli ją uprawiać - początkowo pod ścisłą kontrolą - na poletkach doświadczalnych. W latach siedemdziesiątych próbowano uprawiać herakleum (bo taką nosi łacińską nazwę) na skalę przemysłową w państwowych gospodarstwach rolnych. Rychło się okazało, że choć plony rośliny są rekordowe, powyżej tysiąca kwintali z hektara, to ma ona fatalne wady. Latem - w czasie upałów wydziela - substancje, które powodują trudno i długo gojące się rany na skórze i śluzówkach. Niekoniecznie trzeba mieć bezpośredni kontakt z rośliną, wystarczy jakiś czas przy niej przebywać. Po drugie zaś - roślina jest niesłychanie ekspansywna: rośnie bardzo szybko, wypierając inne rośliny. I błyskawicznie się rozprzestrzenia.
Barszcz jest już problemem również na Pomorzu Zachodnim. Wynika to z faktu, że był uprawiany w tutejszych PGR-ach, a nie wszędzie zniszczono plantacje. Uprawiany był około 20 lat temu również na jednym z pól w Węgorzycach. Jak mówią byli pracownicy tutejszego gospodarstwa, część plantacji po prostu pozostawiono, rośliny wydały nasiona – i zaczęło się. Dzisiaj barszcz jest wszędzie, na każdym kawałku ziemi, który nie jest regularnie orany i wykaszany. Najwięcej go na nieużytkach należących do Agencji Nieruchomości Rolnych, na terenach dzierżawionych od agencji oraz w rowach melioracyjnych. Całe Węgorzyce są zarośnięte barszczem, ale problem przenosi się do okolicznych miejscowości.
Mieszkańcy Węgorzyc od dłuższego czasu ślą pisma do ANR, do starostwa i do gminy, prosząc o pomoc w zwalczaniu plagi. Na razie pomocy się nie doczekali. Próbują walczyć z barszczem na własną rękę, ale to niewiele daje. Z rośliną skutecznie walczyć można tylko niektórymi, drogimi herbicydami, które trzeba rozpylić na całym obszarze zajętym przez barszcz. Tylko kto to ma robić i finansować?
 (Cezary MARTYNIUK)

Więcej w dzisiejszym papierowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego"informacja

http://www.kurier.szczecin.plZapraszamy do zakupu i czytania tego poczytnego dziennika



Źródło: Goleniów net - Portal Powiatu Goleniów
( http://goleniow.net.pl/news.php?extend.88 )


Czas generowania: 0.0220 sek., 0.0022 z tego dla zapytań.