Nie dziwota zatem, że choć znajduje się pod ochroną, to minister ochrony środowiska może wydać,w wyjątkowych przypadkach, zezwolenie na jego odstrzał. Wystąpił o nie m.in. w tym roku wojewoda gorzowski. I otrzymał zgodę na odstrzał 170 sztuk. Po to m.in., by ratować zagrożone wały przeciwpowodziowe.
W naszym regionie takiej potrzeby jeszcze nie ma, ale kto wie? Wiadomo, że na bobry, ale także na wydry, bardzo narzekają właściciele stawów rybnych. Bobry niszczą linię brzegową i wały ochronne, a mniejsze wydry nie tylko robią to samo, ale także trzebią ryby, które są głównym składnikiem ich pożywienia. Wydry, choć mniejsze od bobrów, nie są tak jak one roślinożerne. Dlatego nie znoszą ich nie tylko właściciele stawów, ale także wędkarze zarybiający odcinki rzek. Kilka wydr potrafi bowiem w szybkim tempie „zniszczyć” ich wysiłek.
- Bobry i wydry już od dłuższego czasu zwiększają swoje populacje. Tym pierwszym pomagał niejednokrotnie człowiek, wydry rozprzestrzeniają się w sposób naturalny. Potrafią czynić szkody, ale jeszcze nie na taką skalę, by ich nie chronić - informuje Stanisław Kmiecik z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie.
Inwazja bobra i wydry trwa, choćby z tego powodu, że te ssaki nie mają naturalnych wrogów. Zagrozić im może tylko człowiek.


Marek OSAJDA


Więcej w dzisiejszym papierowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego"


informacja -LINK-


Zapraszamy do zakupu i czytania tego poczytnego dziennika